Andrzej w czasach PRL-u był kierowcą Tira. Mial okazję zwiedzać kraje kapitalistyczne, które wedle ówczesnej propagandy były zagrożeniem dla socjalizmu. Paszporty wówczas odbierano na Komendzie Milicji. Nasz rozmówca miał zniszczony dowód osobisty, funkcjonariusz SB po zobaczeniu dokumentu chciał ukarać Andrzeja wnioskiem na kolegium. Widząc strach w oczach rozmówcy zaproponował współpracę...
Prawie całe dorosłe życie Andrzej spędził w trasie (w kabinie tira), w Szczytnie był gościem. Mimo częstej nieobecności udało mu się założyć rodzinę – ma żonę i trzy córki. Od dwóch lat jest aktywnym rencistą. Problemy zdrowotne spowodowały, że nie wszystko pamięta, ale mimo to jest uroczym rozmówcą ze specyficznym poczuciem humoru. Przez przypadek trafił na warsztaty dziennikarskie i jest bardzo zadowolony z czasu, który tu spędza. Zawarł wiele wartościowych znajomości i miło spędza czas.
<br/>